Jaki aparat do 1000 zł? TOP 10

W prostych kompaktach Sony radzi (a raczej radziło, bo to starszy model) sobie bardzo dobrze. Dobrze pasuje do powiedzienia „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”. Ten aparat to nie jest RX100, choć ma podobny wygląd, ale daje się polubić. Za bardzo wydajny akumulator (co nie jest standardem w klasie malutkich kompaktów), sprawną pracę 18 Mpix sensora i stabilizowanego optycznie obiektywu z 20-krotnym zoomem (25 - 500 mm).

Seria kompaktów IXUS w początkach ery cyfrowej była synonimem świetnego stosunku jakość obrazu / rozmiar. Z czasem pojawiła się mocna konkurencja, ale IXUS 285 to nadal propozycja warta rozważenia dla osoby szukającej łatwego w obsłudze, eleganckiego minikompaktu o niezłej jakości zdjęć (szczególnie w dobrym świetle). Mamy tu 20 Mpix sensor i stabilizowany optycznie obiektyw 25 - 300 mm (zoom 12x), a także wbudowane funkcje połączeniowe Wi-Fi.

Przedstawiciel kategorii niewielkich superzoomów. Aparat przeznaczony dla turysty, który chce mieć pod ręką jak najbardziej uniwersalny aparat (niekoniecznie z superjasnym obiektywem, o co zresztą w tym segmencie cenowym trudno) i który lubi fotografować z daleka. W aparacie znalazł się 12 Mpix sensor połączony z obiektywem o 30-krotnym zoomie (24 - 720 mm). Tym co wyróżnia ten aparat to wbudowany wizjer elektroniczny - niewielki, ale o przyzwoitej rozdzielczości. Przyda się, gdy chcemy odizolować się od otoczenia.

Jeśli nie Panasonic, to może Sony. Ten niewielki 20 Mpix superzoom ma identyczny zakres ogniskowych (24 - 720 mm) w obiektywie, podobnej jakości zdjęcia i wyposażony jest w stopkę dla zewnętrznej lampy błyskowej (wbudowana jest typu pop-up). Jeśli koniecznie chcecie profesjonalnie doświetlić scenę, to konieczność. Zwolennicy manipulowania przy ekspozycji docenią nie tylko pełen zestaw programów priorytetowych i manualny, ale też dedykowane pokrętło dla korekty ekspozycji mieszczące się pod kciukiem.

Znaleźć aparat klasy bridge w cenie poniżej 1000 zł nie jest łatwo, dlatego nasza propozycja jest na granicy. Te aparaty nie grzeszą też najwyższą możliwą w klasie jakością obrazu, lecz oferują coś innego. Ergonomię uchwytu zbliżoną do aparatu typu lustrzanka i wyskakująca lampę błyskową. A także sporym zakresem zoomu - w tym przypadku 16 Mpix sensor współpracuje ze stabilizowanym optycznie obiektywem o zakresie ogniskowych od 22,5 do 900 mm (z dźwignią zoomu na obiektywie). Brak wizjera optycznego rekompensuje dobry odchylany ekran LCD. Aparat zasilany jest 4 bateriami typu AA.

Czujecie nostalgię do czasów analogowych i marki Polaroid? Jeśli tak, to jest to propozycja dla was. Przywrócony do życia w nowocześniejszej formie (z wbudowaną w korpus lampą błyskową) legendarny natychmiastowy aparat Polaroid One Step. Aparat należy używać podobnie jak niegdysiejsze konstrukcje Polaroida. Możliwości mamy tu niewiele (tylko jedna ogniskowa około 40 mm), a koszt eksploatacji jest dość spory, ale przecież w tym przypadku chodzi o doznania, a nie liczbę wykonanych zdjęć.

Tani aparat dla początkującego adepta fotografii. Znajdziemy tu kawałek starej technologii CCD (w wersji dla kompaktów), ale też sporą rozdzielczość 20 Mpix, która nadrabia inne niedociągnięcia i owocuje bardzo dobrymi jak na cenę tego aparatu zdjęciami. Aparat dysponuje 8-krotnym zoomem optycznym (25 - 200 mm) w obiektywie ze stabilizacją obrazu i jest prawdziwie kieszonkowych rozmiarów. Waży 120 gramów z akumulatorem i kartą pamięci - aparat akceptuje standard MS oraz popularne nośniki SD.

Odpowiednik wyżej opisanego aparatu Sony, ale tym razem ze stajni Panasonic. Tym razem z sensorem 16 Mpix, ale za to 12-krotnym zoomem optycznym (24 - 288 mm) w obiektywie również ze stabilizacją obrazu. Podobnie jak Sony zapewnia niezłe zdjęcia w swoim obecnym segmencie cenowym i spora liczbę trybów tematycznych. Nie znajdziemy tutaj ustawień całkowicie manualnych, ale też przy tak małych rozmiarach trudno byłoby też wygodnie z takich ustawień korzystać. Dla miłośników selfie silną stroną SZ10 będzie odchylany ekran LCD.

Każda oszczędność ma swoją cenę, ale jeśli mimo to chcecie wydać jak najmniej na aparat cyfrowy to Nikon Coolpix A100 jest propozycją wartą uwagi (przy zachowaniu rozsądku). Zdjęcia z tego aparatu oglądane na pełnym ekranie, bez ich powiększania potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć. To również bardzo mały, kieszonkowy aparat, z sensorem 20 Mpix, stabilizacją obrazu w obiektywie z 5-krotnym zoomem (26 - 130 mm).

To w zasadzie nie jeden, ale cała klasa różniących się kolorem (w tym przypadku to bardzo ważne), formatem papieru i funkcjami, aparatów analogowych do fotografii natychmiastowej. Liczba opcji w tych aparatach jest ograniczona, najważniejsze są tutaj szybkie efekty w postaci zdjęć pojawiających się w kilkadziesiąt sekund na papierze światłoczułym. Najtańszy w całym zestawieniu Fujifilm Instax mini 8 to nie tylko urządzenie, ale też sposób pojmowania fotografii jak sposobu dla uchwycenia rzeczy ulotnych, ale samej w sobie też niepowtarzalnej.